Życie to jeden wielki żart... (Michael Crummey "Pobojowisko")

To nie będzie łatwa przeprawa. Nie jest prosto mówić o tak dobrej literaturze w sposób wystarczająco godny-  być może braknie mi umiejętności odpowiedniego sformułowania własnych myśli. A mam ich tak wiele- ciężko mi je nawet pozbierać, a co dopiero wprowadzić jakiś ład czy chronologię. Muszę je złapać i choć trochę obłaskawić:). 

Wspaniała historia o misternych zawiłościach ślepego losu, o skomplikowanej sieci zależności, o uczuciach, o wspomnieniach, które nas rzeźbią, o odpowiedzialności, w końcu- o człowieku, który jest wielki i maluczki zarazem. Historia cicha i kameralna, chociaż rozgrywająca się przy odgłosach strzałów i wybuchów. Historia niebanalna, w której małe, codzienne zdarzenia mieszają się z tymi wielkimi, epokowymi, fundamentalnymi. Takie jest właśnie "Pobojowisko" Michaela Crummey'a.

Bardzo, bardzo chłodny i zdystansowany styl. Wręcz szorstki. Bez wielkich słów i pretensjonalnych dywagacji. Prosty i celny. Ale chwila zastanowienia nad sensem opowiedzianych treści... i już w mig odkrywa się prawdę docierającą do głębi świadomości, dotykającą najdelikatniejszych strun duszy. Oto fascynująca opowieść o przeznaczeniu, przypadku, o miłości i potrzebie niezależności, o wojnie- tej rzeczywistej, i tej wewnętrznej, o wspomnieniach- niby zapomnianych, a tak żywych... I wszystko bardziej w sferze niedomówień niż wypowiedziane wprost. Bo bohaterowie to ludzie konkretni, zahartowani, twardzi. Życie ich nie oszczędzało, mają za sobą gorzkie doświadczania. Ich losem kieruje bezlitosne fatum.

FATUM. Fatum, które zniewala. Wkrada się jak złodziej, przestawia nasze osobiste rzeczy, odwraca uwagę od tego co istotne, byśmy przegapili to co najważniejsze. Niewiarygodne, jak błahe szczegóły decydują o kluczowych zdarzeniach. To niezmiennie ślepy los. Tyle zbiegów okoliczności i niespodziewanych zwrotów zadecydowało o tym, że drogi Wisha i Sadie zbiegły się na krótką chwilę, żeby potem rozłączyć ich na wiele lat.  Tyle ulotnych myśli i szybkich decyzji sprawiło, że życie obojga potoczyło się inaczej niż zaplanowali w swoich marzeniach. Ile zła i błędów popełnili, by na końcu zrozumieć, że każdą chwile trzeba łapać i przeżywać tu i teraz, bez oglądania się wstecz. 

MIŁOŚĆ. Miłość, choć to ona stanowi główną oś fabularną historii, jest tu przedstawiona w tak realistyczny, na wskroś ludzki sposób, że aż zapiera dech! Tak wygląda prawdziwe uczucie. To nie tylko szaleństwo, fajerwerki, namiętność i pożądanie. Tutaj miłość jest dokładnie taka, jaką znamy z życia- wymagająca wielowarstwowego oglądu, zastanowienia, uwzględnienia wielu zmiennych. Żywa, realistyczne miłość jest falująca i rozedrgana, potrafi nagiąć się do rzeczywistości, ogarnąć więcej i mocniej, niż ta romantyczna, która nie widzi niczego poza sobą samą. Miłość według Crummey'a  bywa ustępliwa, pozwala kochać na różne sposoby- nie jest opętańcza i gorąca, ale spokojna i zrównoważona. Daje wytchnienie i nadzieję, nowe możliwości, nowe szanse. Chociaż dobrze pamięta o przeszłości i bardzo ją szanuje, pozwala iść do przodu- żyć, kochać, cieszyć się pomimo wszystko. A do przezwyciężenia jest tak wiele przeszkód. Pokłady zła czają się za rogiem.

WOJNA. Bezwzględna- nie uznaje żadnych zasad, nie zna litości, nie wie co to strach. Dziwny, pokraczny twór, stworzony przez człowieka Potwór, który zupełnie wymknął się spod kontroli. Taka jest wojna, która rozdzieliła dwoje młodych, pełnych chęci życia i nadziei na przyszłość, ludzi. Taka jest każda wojna. Crummey widzi jej najczarniejszą, okrutną twarz, ponieważ jego bohaterowie tkwią w samym środku wojennej zawieruchy. I to dokładnie opisuje- bez uwznioślana, łagodzenia, oswajania. Jest to naturalistyczna, zimna relacja- pełna plugastwa, brudu, krwi, odoru rozkładających się ciał i swądu spalenizny.

WSPOMNIENIA. Wspomnienia, które żyją w nas latami, i które stale ewoluują. Dziś są słodkie i podniecające, jutro będą gorzkie i bolesne. Wspomnienia gestów, słów, głosów. Wspomnienia twarzy, oczu, nastojów, smaków, zapachów. To, co kiedyś wydawało się zwykłym potokiem słów, teraz nagle urasta do rangi najświętszych prawd. Kiedy babcia mówi do Sadie, żeby nigdy nie pozwoliła odebrać sobie prawa do prawdziwej miłości, dziewczyna nie traktuje jej słów zbyt poważnie. Ale przypomni sobie słowa schorowanej staruszki, po wielu, wielu latach. Wtedy słowa kobiety balansującej na granicy życia i śmierci, snu i jawy,  nabiorą sensu. A Sadie dostrzeże ich istotę- mądrość doświadczenia, sedno, które pojąć może tylko stary, powoli żegnający się z tym światem umysł. Wiem to, bo sama mam takie wspomnieni. Głosy z przeszłości- słowa, które dopiero teraz zaczynam rozumieć. Często zastanawiam się, jak mogło to do mnie wcześniej nie docierać. Ale kiedy już przepracuje się te prawdy, wtedy wiadomo, że życie jest ważne bez względu na wszystko. Nie należy go traktować jak "oczekiwanie na coś", ale żyć po prostu, bez strachu o popełnienie błędu. Bo życie dzieje się już- w tej chwili. Nawet, jeśli nie jest takie jak byśmy sobie tego życzyli.

Bo wszędzie, jak okiem sięgnąć- zgliszcza i pobojowisko- umierają miasta, umierają podwórka, umierają ludzie-wewnątrz, od środka. Ale na koniec opada bitewny kurz. Wtedy już wszystko widać wyraźnie. Zostało to co zostało- wiele utraciliśmy, ale nadal jesteśmy, są nasze dzieci, nasza przyszłość- ciągła szansa na jutrzejszy, jaśniejszy dzień. Nawet radioaktywny opad kiedyś wsiąknie głęboko w ziemię i wpuści człowieka do strefy zagrożenia, dając mu szansę na zbudowanie czegoś nowego. Wish i Sadie będą oglądać pobojowisko w każdym tego słowa znaczeniu. Pobojowiskiem stanie się ich życie, pełne zmarnowanych szans i złych wyborów. Pobojowiskiem stanie się ich dom, który porzucili, wyruszając w długą podróż. Pobojowiskiem stanie się świat, skalany wojną i strachem, wyniszczony ogniem, zasypany popiołem. Czy stojąc na zgliszczach, będą mieli szanse zaznać szczęścia?

Tak... Lektura "Pobojowiska" skłoniła mnie do wielu gorzkich refleksji, ale też przypomniała mi o tym, co najważniejsze. Gdybym mogła dziś jeszcze raz porozmawiać z kochanymi ludźmi,których już nie ma, nie mówiłabym o złu, które stale się dzieje, ale o wspaniałych przeżyciach, które były i nadal mogą się zdarzyć.

"Pobojowisko" to literatura z wyższej półki- wielowarstwowa, mocna, prawdziwa. I oczywiście, wymagająca. Bez skupienia i odpowiedniego nastawienia nie wyniesie się z niej więcej ponad to, co powierzchowne i błahe- jak historia niespełnionej, zakazanej miłości czy opowieść o okrucieństwach wojny. Tu potrzebny jest głębszy i szerszy ogląd. Moja konkluzja jest taka, że Crummey opowiedział swoja skomplikowaną, specyficzną, ale piękną, historię w tak cudownie przejrzysty, a zarazem niebanalny sposób, że moje wzniosłe słowa to czysta grafomania... Dlatego polecam "Pobojowisko" każdemu kto chce wiedzieć więcej i widzieć więcej.  Może wówczas i moje nieporadne słowa zyskają choć cień sensu.

Komentarze

Popularne posty