Myśli faliste, myśli spiralne, myśli kręte... w oparach gotowanej kapusty. ( Katarzyna Majgier "Stuletnie Gospoda")

"Stuletnie Gospoda" oczarowała mnie bez reszty. A spodziewałam się przeciętnej książki o niezbyt porywającej treści z pogranicza romansu i obyczajówki oraz historii starej, wiejskiej jadłodajni, której specjalnością są pierogi ruskie (które notabene ubóstwiam i przyrządzam często)- słowem zwykłego "czytadła" z funkcją "zabijacza czasu", z gratisem w postaci kilku niewyszukanych przepisów kulinarnych. Przyznam, że zasugerowałam się przeglądniętymi pobieżnie opiniami w internecie, które głosiły, że powieść Katarzyny Majgier nie zwala z nóg, a jest wręcz nudna. Ale nie mogę absolutnie zgodzić się z takim osądem, ponieważ "Stuletnie Gospoda" w niczym nie przypomina pospolitych opowiastek, jakich setki na rynku wydawniczym. To jest książka świeża, niesztampowa, zaskakująca, urokliwa, napisana z wyjątkową erudycją i wyczuciem. Ale, nie dla każdego.

Myli się ten, kto twierdzi, że to lekka, romansowa formuła! Nic bardziej mylnego! To nie jest kolejna taka sobie pozycja z półki "fabularny średniak". Ale docenienie jej walorów wymaga większej uwagi i zapośredniczenia w tekst niż sama tylko rejestracja zdarzeń. Gdyby tak na to spojrzeć, to faktycznie można  całość zredukować do krótkiej notki w stylu: historia rodzinna z nieudanym małżeństwem oraz pogrzebanymi ambicjami w tle, okraszona banalnymi przepisami kuchni polskiej, niemającymi w zasadzie żadnego znaczenia dla fabuły. Kropka... Radzę więc odpuścić sobie lekturę "Stuletniej Gospody" wszystkim, którzy nie lubią skupiać się na warstwie językowej książki, a oczekują po prostu ciekawej historii z miłosnymi intrygami na pierwszym planie. Tutaj tego nie znajdziecie. 

Nie chcę przez to powiedzieć, że powieść Majgier jest trudna w odbiorze. To jest istotnie miła, przystępna, w żaden sposób nie zaplątana czy przestylizowana lektura. Historia jest dość prosta. Mówi o kilku pokoleniach rodziny zarządzającej tytułową gospodą. Głównym wątkiem są losy małżeństwa Jagody i Michała- najmłodszych spadkobierców, którzy sposobią się do przejęcia interesu po rodzicach. Ale jest to jedynie pretekst do wnikliwego zanalizowania skomplikowanych relacji międzyludzkich. Ponieważ Jagoda i Michał stanowią bezsprzeczne przeciwieństwa, ich związek daleki jest od ideału. Rodziny obojga małżonków stanowią niebanalny zestaw osobowości i charakterów, które roszczą sobie prawa do decydowania w sprawach swoich dzieci. 

To nie będzie sielska opowieść o szczęśliwym życiu na prowincji, ale subtelna, choć nieco ironiczna,  historia o niespełnionych marzeniach, trudnych decyzjach, wielkich ambicjach, bezradności i dezorientacji w konfrontacji z twardą rzeczywistością, o sile stereotypów i ich wpływie na każdego człowieka, dążącego do celów innych niż pozostali. To ten gorzki wymiar powieści. Ale jest też drugi- pozytywny, słodki jak sernik z tłustego twarogu, sowicie posypany cukrem pudrem o smaku i zapachu wanilii. Bo życie potrafi zaskakiwać i w drugą stronę. Majgier opowiada o determinacji, walce o siebie i zdecydowaniu, o sile przywiązania do tradycji i umiejętności czerpania z niej tego co najlepsze, o małych zwycięstwach nad ślepym losem, wielkich odkryciach oraz zwykłych radostkach dnia codziennego, które kryją się w najmniej oczekiwanych miejscach i czasach. Kiedy to wszystko  piszę, brzmi bardzo górnolotnie, ale wcale takie nie jest! Bowiem autorka posługuje się słowem w bardzo umiejętny sposób i potrafi te wzniosłe treści przekazać  zwięźle, trafnie i obiektywnie. I myślimy wówczas: to jest właśnie nasze życie, nasz zwykły ludzki los, takie to rzeczywiste, takie swojskie, ale w gruncie rzeczy wspaniałe. Bo każdy chce żyć jak najlepiej, oddychać pełną piersią, czerpać pełnymi garściami, pamiętać o przeszłości, ale cieszyć się jutrem i stale czekać na więcej.

Wykorzystanie elementów realizmu magicznego tylko podbija wartość powieści. Bardzo umiejętnie wplecione w twardą rzeczywistość wzmianki o świecie nadnaturalnym, niepostrzeżenie budzą nową ciekawość i niepokój. To tylko kolejny dowód na to, że życie nie jest ani tak proste, ani oswojone jak nam się wydaje.  Są ludzie, którzy widzą i czują więcej- tacy jak powieściowy Lucek czy babcia Hania. Oni potrafią wejrzeć głębiej i zobaczyć to, co wyziera spod twardej powłoki racjonalizmu. To coś nieuchwytnego, zamglonego, czego mniej wrażliwi nigdy nie zrozumieją. Ale wiemy przecież, że takie zjawiska istnieją i niekoniecznie ich manifestacji towarzyszą wstrząsy czy wybuchy. Czasem są ciche jak chochliki przemykające po kątach w murach wielowiekowych domów- zielono złota smużka, delikatny powiew chłodnego powietrza, wywołujący ciarki i gęsią skórkę.

Ta książka jest skrojona na miarę. Wszystko jest w niej zaserwowane w idealnych proporcjach, zarówno w warstwie językowej, formalnej, jak i fabularnej. Brak tu jakiejkolwiek nachalności. Zdarzenia są opisane realistycznie i bez zbędnej, pompatycznej kwiecistości ani sztucznego dramatyzmu. Przecież życie zwykłych ludzi tak właśnie wygląda. Przeżywamy wzloty i upadki, miłości i zdrady, spełnienia i rozczarowania. Życie jest słodko- gorzkie, ale każdy jego element jest niezbędny i jedyny w swoim rodzaju. I fakt, że w zasadzie każdy człowiek musi zmagać się z podobnymi problemami, nie sprawia, że jesteśmy pospolici, bo każdy jest integralną odmiennością. 

Styl Katarzyny Majgier jest fenomenalny. Prosty a zarazem nietuzinkowy, pełen niepospolitych metafor, unikalnych porównań, sugestywnych opisów oraz trafnych spostrzeżeń. Język świadczy o przebogatej wyobraźni, ale też o wspaniałym wyczuciu i zdolności formułowania ostrych, trafnych tez. Jest też niesamowicie zdystansowany. Autorka obserwuje świat z lekkim rozbawienie, które emanuje z każdej stronicy. Widzi codzienne przepychanki swoich bohaterów, ich zmagania i konfrontacje z otoczeniem, ich zapały i ambicje, żale oraz bolączki, ale też radości, dumy, spełnienia. A wszystko to opisuje ze zrozumieniem dla ludzkich słabości i przywar, właściwie bez  wartościowania i jakiegokolwiek klasyfikowania na to co dobre i na to co złe. Jej, przepojona pogodą ducha oraz subtelnym humorem, relacja jest cudownie odprężającą, ale nadal wartościowa, bardzo przenikliwa i błyskotliwa. 

Ta książka czyta się sama. Nawet nie do końca byłam w stanie stwierdzić, jak to się stało, że doszłam już do końca. Ponieważ chciałabym jeszcze i jeszcze. Chciałabym dalej zanurzać się w tym cudownie prostym, zupełnie nie idealnym, a jednak przebogatym świecie przedstawionym, ze wszystkimi jego niedoskonałościami i ułomnościami. Chciałabym nadal wsłuchiwać się w historię życie wszystkich bohaterów- tak normalnych, szarych, swojskich, a zarazem niezwykłych i fascynujących.

Tutaj jest w czym wybierać. Nie ma bowiem bohatera, który nie zasługiwałby na uwagę- każdy ma za sobą jakąś historię, prezentuje konkretną życiową postawę, jest oryginalny i na swój sposób intrygujący. I wcale nie potrzeba wielu słów, ani przedstawiania całego życiorysu danej postaci, żeby ją dobrze poznać, żeby stwierdzić w duchu :"Ha! Jaki ciekawy człowiek!". Ja takie zaskoczenie odczuwałam co i rusz, gdy na horyzoncie pojawiała się nowa postać. 

Dawno nie czytałam tak mądrej książki, ubranej w realistyczny, nieskompilowany kostium powieści rodzinnej. Jest tu tyle trafnych spostrzeżeń, wnikliwych obserwacji zwykłego życia, nagłych odkryć i fascynujących prawd o "niby" naszym, oswojonym świecie, który nieoczekiwanie staje się czymś obcym i nieprzyjaznym. W głowie majaczy mi skojarzenie z "Dygotem" Małeckiego. Ale to już o wiele cięższa i duszna lektura. "Stuletnia Gospoda" jest bardziej przystępna, ale równie fascynująca. 

POLECAM Z CAŁEGO SERCA!!!

Komentarze

Popularne posty