Gdy cisza wzmaga niepokój, a nieznane wpełza pod łóżko...(Arek Borowik "Z góry widać tylko nic")

Znalezione obrazy dla zapytania z góry widac tylko nicTak to już jest, że czasem sięgamy po książkę w celach krystalicznie rozrywkowych. Po to są książki,  myślę sobie. A ta wydawała się taka niepozorna. Lekka humoreska, funkcja prześmiewcza, przedmiot opisu- ludzkie namiętności. Interesująca forma powieści szkatułkowej, naśladująca schematy znanych bajek, mogła się udać bądź nie. Reinterpretacja nie jest niczym odkrywczym. Ale zaintrygował mnie tytuł oraz postać głównego bohatera. "Z góry widać tylko nic"? Co to jest to "nic" i kto tam patrzy z tej góry? Co ma do powiedzenia nieudolny, leniwy pracownik korporacji, o wdzięcznym nazwisku Strawiński, który większą część dnia spędza śpiąc pod swoim biurkiem, przytulony do kaloryfera?

Otwieram... A tam bomba. Zapakowana w kolorowy, ozdobny papier, w deseń z uśmiechniętych emotków. Odwijasz, patrzysz, przewracasz oczami- bo niby o co chodzi??? I nagle, nieoczekiwanie... Eksploduje. Nie od razu oczywiście. U mnie gdzieś mniej więcej w połowie, czyli pod koniec pierwszej opowieści Strawińskiego. Dopiero wówczas ogarnęłam o czym jest tu mowa i jak złudna jest ta lekka, niezobowiązująca forma.

Jeden to kupi, drugi nie. Ja kupiłam bardzo, ponieważ cenię sobie umiejętność panowania nad językiem. A tutaj forma została złapana na lasso i okiełznana niczym dziki ogier. Każdy, kto kiedykolwiek próbował napisać coś sensownego, wie jak czasem trudno jest operować językiem w taki sposób, aby przekazać dokładnie to, co się przekazać chce i jednocześnie nadać temu komunikatowi oryginalny, foremny, ale nie schematyczny kształt. No ba! To jest trudne jak diabli. A tu język jest tak plastyczny, tak bogaty i soczysty, że... Ach! Nie mogę się nachwalić! Zwykłe okoliczności są zobrazowane niezwykle barwnie. Styl charakteryzuje się błyskotliwą metaforyką, obfituje w trafne, ale nie banalne porównania oraz epitety.

I choć sama treść nie nosi znamion odkrywczości czy nowatorstwa, to sposób opowiadania w zupełności to rekompensuje. Być może dlatego, że właśnie ta specyficzna forma nadaje zwykłym historiom nowego znaczenia, nowego wymiaru. Jakbym słyszała znaną już opowieść, a tu nagle wynurza się OBCE. Obce znaczenie, obcy kształt, obce wnioski. I mówią coś innego, pokazują palcem w zupełnie innym kierunku: "Myślałaś, że jesteś taka mądra, że tyle wiesz, że ze wszystkim jesteś w stanie sobie poradzić??? No to popatrz co się tu dzieje!". A dzieje się bardzo.

Ta książka jest mega złożona. "Z góry widać tylko nic" to przede wszystkim powieść o namiętnościach. Ale tak bardzo inna od tego co się zwykło uważać za historie o namiętnościach, że  trudno ją w ogóle z czymkolwiek porównywać. Chciwość, egoizm, gniew, żądze. Wszystko tu znajdziemy. Nie jest to w żaden sposób ukryte ani zawoalowane. Jednak konteksty, w jakich się poruszamy, sprawiają, że dopiero po głębszej analizie, uświadamiamy sobie JAKIE TO JEST WSZYSTKO MOCNE I PORAŻAJĄCE. To jak reakcja na bardzo złą wiadomość. Najpierw słyszymy, ale przyjmujemy jedynie sens literalny, żeby po chwili otrzymać mocny cios w brzuch. I nokaut.

Nie porywie nas tu akcja, ani intryga, ani żadne fabularne twisty. Zawładnie nami natomiast refleksja nad niezwykłością zwykłych sytuacji, bezradnością wobec zmian, kruchością ludzkiego życia, ułomnością naszego rozumu. Te myśli będą bardzo mroczne, przepełnione strachem, obawą, niepewnością i niedowierzaniem. I to jest ten PARADOKS- tym PARADOKSEM stoi ta książka. Ponieważ autor jest daleki od melodramatyzowania, od oceniania, od wartościowania. Jego wywód jest bardzo zrównoważony, pełen humoru, dystansu. Każda strona jest swoistym mrugnięciem oka do czytelnika, pstryknięciem palców, dobrodusznym uśmiechem. Rozmawiamy o życiu w mikro-wymiarze, o człowieku zanurzonym w rzeczywistość, której nie rozumie, która go ciągle zaskakuje, która go osacza. Ba! On sam siebie nierozumie, czasem gubi się tak bardzo, że nie ma żadnej możliwości powrotu.

Kolejnym "dodatnim plusem" (jak to mówił klasyk) są prze, prze, prześwietnie skonstruowane postaci. Jak na tak dużą ilość bohaterów, portrety są niesamowicie dopracowane, pełne, prawdziwe, intrygujące. Charakterystyka zawarta głównie w błyskotliwych dialogach  poraża trafnością, błyskotliwością, różnorodnością. I choć często pojawiają się tu elementy dość subtelnej groteski, delikatnego przejaskrawienia, czy też ironii, to nadal historia nie traci na autentyczności. Zagubieni bohaterowie miotają się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Zmagają się z nieznanym, obcym, rozmytym. Gubią drogę, zapominają kim są i co właściwie tu robią. A kiedy po raz kolejny będą przebijać dno, a cisza ogarnie ich dusze, bo nie będzie już nic... być może tam na samym dole odnajdą w końcu COŚ. Może nawet będzie to sens?

Są książki, które każdy powinien przeczytać, żeby wiedzieć, co w ogóle oznacza sformułowanie "DOBRA KSIĄŻKA".  To to będzie właśnie ta książka...

Komentarze

  1. Wpisuję na listę, bo Twoja recenzja bardziej niż przekonała mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Świetnie skonstruowane postaci to dla mnie lep na muchy, o wiele ważniejsze niż sama fabuła, bez których bardzo trudno mi wciągnąć się w opowieść. "Z góry widać tylko nic" brzmi fascynująco, zobaczymy, czy i mnie tak porwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry :)
    Chciałam prosić o kontakt w celu wykorzystania powyższej recenzji do zapowiedzi na najnowszej książce Arka Borowika. Nasz adres e-mail: wydawnictwo@dobraliteratura.pl
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na wiadomość

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty