Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... (Alek Rogoziński "Lustereczko, powiedz przecie")

"Drogi, kochany, niezmiernie genialny Panie Alku Rogoziński! Piszę do Pana, ponieważ Pana uwielbiam! Tak, jestem w Panu bezbrzeżnie i absolutnie głęboko zakochana... To uczucie, acz platoniczne, jest szczere i przeszywające do głębi... Gdy widzę okładkę Pana książki serce zaczyna bić mocniej, ręce drżą, a... zęby same się szczerzą. Ponieważ wiem, jestem tego pewna...  że kiedy otworzę ową książkę, polecę windą do nieba, będę najszczęśliwsza, najbardziej rozbawiona, i do głębi usatysfakcjonowana. Jeśli mężczyzna potrafi tak rozbawić kobietę, to musi coś znaczyć. Taka chemia, takie porozumienie dusz, taka symetria poczucia humoru, nie zdarza się często! Także... Kochany Alku (darujmy sobie oficjalny ton:) stoję przed Tobą obnażona, z rozmazanym makijażem, kurczowo trzymając się za brzuch, pękając ze śmiechu i czekam na więcej...".

Wiem, wiem. Nie było to ani zbyt lotne, ani zbyt mądre. Ale przecież jesteśmy tu sami swoi:). To chyba można się trochę powygłupiać? Tym bardziej, że napisałam najprawdziwszą prawdę. Po lekturze pierwszej części przygód Róży Krull byłam bardzo ubawiona, teraz jestem rozanielona. Kupuję to przaśne pudelkowo- kozaczkowe poczucie humoru. Kupuję wszystko spod pióra Alka Rogozińskiego. Od dziś zamierzam tytułować się jego psychofanką! I jestem szczęśliwym człowiekiem:).   

A mój dziwny, pokraczny styl wypowiedzi wynika oczywiście z faktu, że jestem świeżutko po lekturze "Lustereczko, powiedz przecie"" i jeszcze nie opuściłam tego, nazwijmy to górnolotnie, uniwersum.  A jestem typem człowieka, któremu ciężko łapać dystans na zawołanie, dlatego też będę zapewne wypowiadać się w tonie  bardzo pochwalnym. No więc będę chwalić, będę opiewać, będę polecać!

Ustalmy od razu, gdzie jesteśmy. Ponieważ jest to miejsce, w którym bezzwłocznie należy poluźnić gumę w gaciach, i przestać się spinać. Znajdujemy się po drugiej stronie lustra, w świecie krzywym, poskręcanym, komicznym i buńczucznym. Dla mnie jest to uosobienie plotkarskiego, brukowego "szołbizu". I można sobie gadać do woli, i można się upierać, że to niegodne, że w ogóle kto to czyta? A fe! Ale niech ktoś powie, że to nie jest po prostu śmieszne! Ja się od razu przyznaję... To jedna z moich licznych słabości... Przeglądam nałogowo portale plotkarskie pokroju Pudla, Kozaka i pokrewne. Wiem kto, z kim i dlaczego, rozróżniam celebrytów, klikam wszelkie chwytliwe tytuły. I ktoś mógłby to nazwać stratą czasu, a ja to nazywam bezrefleksyjną rozrywką.

I może dlatego, te kryminalne komedie, dają mi tyle radości.  Tym razem na tapecie jest zjawisko, które uważam za skrajnie głupie (rzekłabym nawet "durne", ale staram się panować nad kolokwialnymi naleciałościami mojej wiejskiej skądinąd duszy), czyli konkursy piękności.  Dla mnie to podwójna dawka śmiechu. Ale na temat treści nie zamierzam się tutaj rozpisywać. To trzeba po prostu przeczytać. Niemniej, mogę polecić "Lustereczko..." z czystym sumieniem. Każdy, kto polubił się z autorem przy okazji wcześniejszych publikacji, teraz również będzie zadowolony.

Chciałabym jednak, po raz kolejny, zwrócić uwagę na fenomenalny styl i świetne wyważenie książki. Jak to się przyjemnie i lekko przyjmuje! Język jest oczywiście przerysowany, dialogi- rubasznie prześmiewcze, opisy- groteskowo rozchwiane, ale wszystko trafione w punkt. W sam raz zabawne, jak raz celne i uroczo naiwne. I chociaż wiadomo, że śmiejemy się z pewnych zjawisk, miejsc, ludzi (i to bardzo konkretnych ludzi), to nie jest to  coś zjadliwego, przesadnie obraźliwego czy obelżywego. Bardzo mi taka forma odpowiada. To jest taki rodzaj humoru, który tylko udaje prostacki i arogancki, a w rzeczywistości jest puszysty, mięciutki i dobroduszny.

No i tak. Ja jestem usatysfakcjonowana. Ani Róża Krull, ani Alek Rogoziński nie zawiedli moich oczekiwań. Bawiłam się przepysznie, dostałam dokładnie to czego oczekiwałam. Spędziłam kilka miłych, cudnych godzin nad lekką, podbarwioną ironią, trochę demaskatorską, trochę parodiującą, ale przede wszystkim rozluźniającą, lekturą. I wcale nie musiałam przy tym wyłączać myślenia, bo to nadal jest dobra literatura na poziomie! Puszczam książkę w obieg! Ja jestem zadowolona, niech inni też się pośmieją:).

P.S. Polecam gorąca również pierwszy tom przygód Róży, którego recenzja znajduje się tutaj: http://hanazaczytana.blogspot.com/2017/07/very-amejzing-polisz-krajm-story-alek.html

Komentarze

  1. Ja dla odmiany nie mam telewizora, od Pudelka trzymam się z daleka i kompletnie nie mam pojęcia, kto jest kim w szołbiznesie. Ciekawa jestem, czy przy tak ogromnej ignorancji w temacie bawiłabym się równie dobrze przy czytaniu tej książki;)

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty