W pewnym małym, sennym... PSYCHIATRYKU ("To, co zostawiła" Ellen Marie Wiseman)

"To, co zostawiła" jest u nas promowane jako thriller. Ale nie jest thrillerem... I w tych kilku słowach mogłabym podsumować, tę książkę. To opowieść o pięknej romantycznej miłości, o poświęceniu, o trudnych rodzinnych relacjach, o problemach wieku młodzieńczego, ale na pewno nie mamy tu do czynienia z wciągającymi intrygami, mroczną tajemnicą, czy czymś podobnym. Na Boga! Kto nazwał tę książkę thrillerem??? Zaprawdę powiadam Wam, że owa osoba chyba nigdy nie przeczytała pełnokrwistego thrillera.   

A tak poza tym.... Książka jest naprawdę dobra. Czyta się migiem i z autentycznym zainteresowaniem, ponieważ jest napisana z prostotą i poprawnością. Sama historia jest intrygująca. Od pierwszych stron pragnie się bardzo lepiej poznać nasze bohaterki, ich losy, przeszłość, motywacje i decyzje. Należy jednak mieć świadomość, że jest to typowa obyczajówka. I to obyczajówka, która jest w moim odczuciu zdecydowanie skierowana raczej w stronę młodzieży. Bohaterki książki to zaledwie nastolatki. I charakteru tej opowieści nie zmienia fakt, iż większa część akcji rozgrywa się na terenie szpitala psychiatrycznego. 

"To, co zostawiła" porusza naprawdę trudne tematy. Świetnie też zestawia sytuacje obu głównych postaci sygnalizując, że pomimo upływu czasu, ludzie borykają się dokładnie z takimi samymi duchowymi dylematami. Clara wikła się w zakazany związek, za co ojciec wymierza jej bardzo surową karę. Dziewczyna ląduje w szpitalu dla obłąkanych. Jej sytuację pogarsza fakt, iż Clara jest w ciąży. Mamy lata 30. XX wieku, więc niełatwo będzie jej wybrnąć z fatalnego położenia. Izzy to współczesna nastolatka, która próbuje odnaleźć się w nowej rodzinie zastępczej. Dziewczyna boryka się z ogromną traumą. Przed 10-ciu laty jej matka zamordowała swojego męża, a ojca Izzy. Obecnie przebywa zaś w więzieniu. Dwie na pozór zupełnie odmienne sytuacje, które łączy jedno zasadnicze pytanie: czy ktoś tu jest w istocie szalony?

Zdecydowanie można się przy tej lekturze wzruszyć- zwłaszcza pod koniec. Po głębszym zastanowieniu, mogę nawet orzec, że jest to historia godna przeczytania- bardzo... hm... pouczająca. Jakkolwiek tendencyjnie by to nie zabrzmiało. Jednakowoż, ten walor edukacyjny nie jest absolutnie jakoś specjalnie nachalny czy widoczny, nie wpływa na recepcję książki i samą wartość literacką. Bo, chociaż nie jest to w żadnym razie arcydzieło, to trudno odmówić autorce lekkiego pióra. Konstrukcja jest poprawna. Dwie płaszczyzny czasowe płynnie się tu przenikają. Nic nowego, ale wchodzi gładko i bez oporu:). Tylko te nasze bohaterki, takie jakieś... niemrawe. Wolałabym, żeby były nieco bardziej barwne i zdecydowane.

Jeśli chodzi o sam szpital psychiatryczny, który miał według mnie tworzyć tu tę atmosferę "thrillerowatości", nie jest niczym nadzwyczajnie oryginalnym. Znajdziemy kilka dość posępnych, miejscami może i nieco makabrycznych opisów, ale to wszystko. Na pewno nie tego się spodziewamy po prawdziwym dreszczowcu (I po tej okładce... ktoś zdecydowanie nie przeczytał książki przed zaprojektowaniem obwoluty... ).

Wydawca obiecuje "fenomenalną" historię. Och! Grubo tu przesadził! Do fenomenu droga jeszcze bardzo daleka, ale na długie jesienne wieczory można popróbować. 


Komentarze

Popularne posty